niedziela, 4 listopada 2012

ROWEROWY RAJD NIEPODLEGŁOŚCI

Sezon rowerowy prawie się skończył,
co nie znaczy,
że rowerem jeździć nie można
przez cały rok.


Tradycyjnie wiec zapraszam na:
Rowerowy Rajd Niepodległości
do Jedlca
w dniu 11 listopada…


Oto program:


9.30 – Msza Św. za Ojczyznę w kościele
pw. Ścięcia św. Jana Chrzciciela w Pleszewie;
Po Mszy Św. Wyjazd rowerzystów do Jedlca
do kamienia poświęconego Józefowi Piłsudskiemu;

Osoby z innych miejscowości informuję,
że będziemy tam około godz. 11.30.
Zapalimy znicz, odśpiewamy piosenkę i odpalimy petardy na Marszałka,
odmówimy modlitwę za zmarłych i poległych.


Potem powrót i w drodze powrotnej wspólna kawa
 w kawiarni Muzealna w gołuchowskim parku…


Zapraszam Wszystkich chętnych.
Zabierzcie swoje rodziny, znajomych.
Kto nie może rowerem to niech przyjedzie samochodem.
Przewidywany powrót około. godz. 15.oo... 
Do zobaczenia!
I jeszcze jedno
Pamiętajmy o wywieszeniu flagi w tym dniu !!!
Rajd odbędzie się bez względu na pogodę.
Proszę zabrać kurtkę przeciwdeszczową.
Ubezpieczamy się we własnym zakresie…
A inne inicjatywy w tym dniu?
otrzymałem taki oto list:
Mam pomysł na uczczenie tego święta- Koncert Patriotyczno-Religijny Kapeli znad Baryczy w Odolanowie w Święto Niepodległości , Patrona Ziemi Odolanowskiej i Parafii Świętego Marcina ok.godz.17.00 po mszy św.godz.16.00 w kościele pw. Św.Marcina!!!
Pozdrawiam - Bogusław Cebulski
a jak to robią w Opolu? -
http://bialo-czerwone.opole.pl/iv-opolski-rowerowy-rajd-niepodleglosci/
a tak to robia w Katowicach...
https....katowice

czwartek, 6 września 2012

Wrzesień 2012…

Na początku przypominam o zaproszeniu na VI Jesienny Rajd Rowerowy –„Szlakiem Mazurskich Legend”, który odbędzie się w dniach 21-23 września 2012 roku w Kruklankach.

Szczegóły w poprzednim wpisie:


A dziś?

Byliśmy pielgrzymkowo w Lutyni…

A 16 września jedziemy na Górę Krzyża..

Wpis umieściłem:


***

niedziela, 19 sierpnia 2012

3 ZAPROSZENIA

Dziś mam 3 zaproszenia.

1. Jedno moje - ogłoszone już na:  http://pielgrzymrowerowy.blogspot.com/
czyli Pielgrzymka Rowerowa do Lichenia 1-2 września...

2. W tym samym czasie jest również:
Ogólnopolski Bursztynowy Rajd Kolarski po Wielkopolsce Wschodniej
 w dniach 31.08 - 02.09.2012 z bazą w Dębach Szlacheckich
 w gminie Osiek Mały powiat Koło.

W imieniu Organizatorów zaprasza nas Wanda Gruszczyńska,
 Sekretarz Klubu Turystycznego PTTK w Koninie.
oto kontakt: http://konin.pttk.pl
lub e-mail: klubt@konin.pttk.pl
no i telefon: 691 085 573

3. Otrzymałem również zaproszenie na Rajd Jesienny... 22-23 września... Ale najlepiej przeczytać cały poniższy załącznik !!!  
***
ZAPROSZENIE NA VI JESIENNY RAJD ROWEROWY !

Gminny Ośrodek Kultury w Kruklankach zaprasza na VI Jesienny Rajd Rowerowy –„Szlakiem Mazurskich Legend”, który odbędzie się w dniach 21-23 września 2012 roku w Kruklankach.

niedziela, 5 sierpnia 2012

ŻELAZNY CZŁOWIEK...

Nasz kolega, rowerzysta, Pielgrzym Rowerowy, pasjonat aktywności fizycznej
wziął udział triatlonie !!!
Najlepiej niech sam o tym opowie.
Przytaczam całą tę wypowiedź,
która niech będzie zachętą dla wszystkich nas, aby pokazać,
że po prostu można…
to co byłoby jeszcze rok wcześniej niemożliwe,
teraz staje się faktem i powodem do dumy
jak i właśnie przykładem dla innych…
Nie wiem czy byłbym wstanie zdobyć się na taki wysiłek,
ale… na pewno będę próbował….

***

Na koniec można zobaczyć kilka zdjęć z tego wydarzenia.

***
Moja przygoda z triatlonem

Zawsze lubiłem grać w siatkówkę, jeździć na rowerze, a wakacyjne wyjazdy to w 90 % wędrówki po górach, zwłaszcza po ukochanych Tatrach Polskich i Słowackich.

Ale kilka lat temu odezwały się problemy z kolanem. Konsultacje lekarskie były jednoznaczne: natychmiastowy rozbrat z siatkówką, o bieganiu raczej powinienem zapomnieć, natomiast bardzo przydatne dla mojego zdrowia jest jazda na rowerze, pływanie. Wtedy poznałem Irka Redera, zaczęły się pielgrzymki rowerowe na Jasną Górę, dłuższe wyprawy po Polsce i Europie z innymi osobami, również pasjonatami jazdy na rowerze. Ku mojej radości przestałem odczuwać bóle w kolanie – rower okazał się świetnym lekarstwem. Ale znajomi rehabilitanci nadal podpowiadali mi, że warto poświęcić czas na pływanie. Tylko nie stylem klasycznym, a tym właśnie pływałem. Dokładnie 5 lutego 2011 r. w końcu ruszyłem na basen. Upłynęło kilka tygodni zanim polubiłem pływać kraulem. Ale tez mobilizowała mnie jedna rzecz: zacząłem liczyć sobie ileż to basenów potrafię przepłynąć w 45 minut. Kolejne treningi tak mnie wciągnęły, że przerosło to moje wyobrażenia. Liczby były jednak nieubłagane: przepływałem miesięcznie po kilkadziesiąt kilometrów. Pół roku temu znajomy rzucił hasło IRON TRIATLON. Polecił też zawody w Szczecinie, w których to startował rok temu. To tylko 3,8 km w pływaniu, 180 km na rowerze i maraton w bieganiu. Rok temu organizatorzy wyznaczyli 17-godzinny limit czasu, tym razem nieco podnieśli poprzeczkę, bo skrócili go do 16 godzin, przy czym na pływanie wyznaczyli 2,5 godziny, na pływanie i rower łącznie - 11 godzin, a na całość, co o się już jest domyślić – 16 godzin. Dystanse w pływaniu i w jeździe na rowerze nie były mi obce, natomiast z przerażeniem patrzyłem na 42,195 km biegu, gdyż jeszcze nigdy nie przebiegłem samodzielnie maratonu, a co dopiero w takim pakiecie.
Ale zasiane ziarno, jak to w życiu bywa, zakiełkowało właśnie wczesną wiosną. A czemu by nie spróbować? Najwyżej zejdę z trasy. Rozplanowałem sobie cykl przygotowań. Uznałem, że jak przebiegnę łącznie chociaż 500 km i będę miał przejechanych ponad 3000 km na rowerze to powinienem dać radę. O pływanie się nie martwiłem. Tu odległości przerodziły się już w setki kilometrów. Potrzebny był tylko późną wiosną trening na jeziorze, aby poznać się z dłuższymi dystansami.

I tak 30 czerwca na tydzień przed zawodami miałem przepływanych 353 km w basenie, przejechanych na rowerze 3150 km i przebiegniętych 490 km. Najważniejsze, że przy bieganiu nie pojawiał się ból w kolanie.

W tym momencie niepokoiły mnie tylko dwie próby na jeziorze. Jak się okazało później zupełnie słusznie.

W Szczecinie jestem już 2 dni przed zawodami. Najbardziej zależało mi na zapoznaniu się z Jez. Głębokim, na którym miała się odbyć część pływacka, ale również wokół jeziora uczestnicy zawodów mieli przebiec aż 6 rund biegowych w trakcie maratonu. Dzień przed zawodami wszystko wydaje się być w najlepszym porządku. Swobodnie przepłynąłem w jeziorze około kilometra, przebiegłem tez dwie rundki, aby zapoznać się z trasą biegową. Wieczorem oficjalna rejestracja zawodników i odprawa techniczna. Okazuje się, że ostatecznie wystartuje nas 43 ( sami mężczyźni ) i 1 sztafeta ( 3-osobowy zespół z jedną uczestniczką ).

Pobudka już o 5 rano. Trzeba zjeść wcześnie przed pływaniem śniadanie, przygotować tzw. przepaki, czyli sprzęt do każdej dyscypliny. A potem o własnych siłach z hotelu około 2 km na teren plaży przy Jez. Głębokim. Niestety wszystkich uczestników czeka niemiła niespodzianka. Jeszcze przed dzień zawodów w Szczecinie była idealna pogoda, a tu od rana leje i to ostro. Niektórzy decydują się podjechać samochodami, inni pędzą tam na rowerach. Od 6.30 ostre przygotowania do pływania. Wszyscy smarują ciała oliwkami i ubierają pianki. Potem już tylko gimnastyka i rozgrzewka w … zimnej wodzie. Temperatura wody ok. 18 stopni, powietrza niewiele wyższa. Organizatorzy odrobinę się zagapili i strzał do startu w maratonie wodnym padł o 7.02. Najlepsi od razu wysforowali się do przodu. Ja zacząłem zdecydowanie za szybko próbując się trzymać drugiej grupy zawodników. To był gruby błąd. Po 200 m totalnie mnie zatyka. Nie mogę w kraulu znaleźć właściwego rytmu, mam kłopoty z oddychaniem. W pewnym momencie jest tak źle, że rozglądam się, czy jest w pobliżu ratownika na łódce do ewentualnej asekuracji. Ciągle nie mogę znaleźć właściwego rytmu oddychania i przechodzę na żabkę, ale czuję, że płynę za wolno. Na szczęście po kilkuset metrach pod koniec pierwszej 950-metrowej rundy uspokajam oddech, odnajduje właściwy rytm. Martwi mnie tylko ogromna w mojej ocenie strata czasu i że nie zmieszczę się w limicie 2,5 godziny. Pytam sędziego o czas. Okazuje się że jest dopiero 7.40. Ta wiadomość natychmiast podrywa mnie do dalszej walki. Ale tym razem we właściwym, dobrze mi znanym rytmie. Bez kłopotów pokonuję kolejne rundy. W pewnym momencie pada tak gęsty deszcz, że w ogóle nie widać boi kierunkowej. Wszyscy nieco błądzą na jeziorze i nadkładają drogi. Wreszcie o 9.10 kończę pływanie. Okazuje się, że za mną płyną jeszcze 2 osoby, ale ci najlepsi już dawno byli na trasie rowerowej. Pierwszy zawodnik ukończył pływanie już po 52 minutach. Trafiłem do gniazda zawodowców – pomyślałem, ale starałem się jak najszybciej przebrać, aby ruszać w drogę rowerem. Niestety ciągle padał deszcz. Postanowiłem poświęcić dodatkowe 5 minut na odpoczynek i powoli przebierałem się do jazdy na rowerze. O 9.26 sędziowie odnotowują mój wyjazd na trasę rowerową. I wtedy się zaczęło – istne oberwanie chmury. I tak przez przynajmniej 0,5 godziny. Wbrew pozorom nie była to najgorsza pogoda do jazdy na rowerze. Silny deszcz sprawiał, że niemal nie było wiatru. Trzeba było co prawda co chwilę uważać na duże kałuże na drogach wytyczonych przez organizatorów, ale jazda w okolicy 30 km/h zadziwiła mnie samego. Za Szczecinem wszyscy przejeżdżali przez 3 pętle o długości ponad 50 km. Na każdej pętli należało odnotować się w 4 punktach kontrolnych, a w co drugim można było skorzystać z posiłku i napojów. I wszyscy to robili, pamiętając, że każdego czeka jeszcze maraton. W między czasie pogoda zaczęła się poprawiać. Ciągle utrzymywałem tempo jazdy na poziomie 27 – 28 km/h. Trasa była bardzo ładna. Wjeżdżała na teren Niemiec, gdzie czekał na wszystkich lepszy asfalt. Większość trasy prowadziła w lesie, co miało znaczenie, bo gdy wreszcie wyszło słońce pojawił się wiatr, najgroźniejszy przeciwnik rowerzystów. Ne jechałem najwolniej, wyprzedziłem dwóch innych zawodników – zresztą braci z Wrocławia, do niektórych nieznacznie się zbliżyłem. Z kolei ci najlepsi, dysponujący też znakomitym sprzętem, mijali wszystkich. Tempo nieco spadło, bo wiatr jednak trochę przeszkadzał. Po zakończeniu trzeciej pętli ze zdumieniem stwierdziłem, że jest szansa zmieszczenia się w 7 godzinach. I tak się dokładnie stało. Starałem się nie przyspieszać na ostatnich dojazdowych kilometrach, bo za chwilę czekał mnie maraton, do tego pierwszy w życiu. Ale o 16.26 dotarłem do mety odcinka rowerowego – czas przejazdu: równe 7 godzin. Przebranie się w strój i buty do biegania oraz króciutki odpoczynek zajęło mi dokładnie 11 minut. O 16.37 wybiegłem na trasę maratonu. Ciągle świeciło słońce, a ja po pierwszym kilometrze z radością stwierdziłem, że mięśnie w nogach dobrze współpracują. Odrzucałem od siebie wszelkie pokusy przyspieszenia. Zwłaszcza, że aby zmieścić się w limicie miałem na bieg ponad 6 godzin. Niestety po pierwszym okrążeniu pogoda znowu się popsuła i zaczął padać deszcz. Dla oddychania podczas biegu to dobrze, dla stroju, a zwłaszcza butów do biegania – już nie. Podczas biegu korzystałem na każdym punkcie kontrolnym z przygotowanych napojów, kanapek, snickersów, bananów. Pod tym względem organizator spisał się na piątkę i każdy mógł skorzystać z dowolnej ilości poczęstunku i napojów. Trasa wokół jeziora malownicza z jednym ostrym, ale krótkim podbiegiem. Dobra również pod tym względem, że to trasa ziemna, a nie np. asfaltowa. Ale po półgodzinnym deszczu zaczęło tworzyć się na wielu odcinkach błoto. Buty zaczęły lekko przemakać. Przerwałem bieg, zdjąłem skarpety i wpakowałem do każdej z nich garść kremu. Pomogło rewelacyjnie. Kontynuowałem bieg bez obtarć, pęcherzów i innych przykrych niespodzianej na stopach. W duchu modliłem się o dodatkowe siły, ale deszczowa pogoda przyczyniła się do tego, że nie było tak duszno. I tak mozolnie mijały minuty i godziny. Kiedy zbliżała się 21, a ja kończyłem ostatnie 6 okrążenie wokół jeziora, wiedziałem już, że wytrwam. To był mniej więcej 35 km trasy. Powoli zaczynało się ściemniać, ale ostatnie 7 km przewidziano po oświetlonej ścieżce rowerowej. Jeszcze tylko ostatni punkt kontrolny, duży łyk wody, kaloryczny jak zawsze banan i ostanie 4 km do mety. Za mną biegnie jeden zawodnik, ale wydaje się że wolniej. Ma, jak się potem okazało kontuzję, ale postanowił ukończyć rywalizację. Punktualnie o 22.00 wbiegam na metę zawodów. Ci, którzy jeszcze zostali, biją mi gromkie brawa, a ja nie ukrywam dumy z samego siebie. Wierzyłem w ten sukces, ale czy na 100 %. Teraz wiem, że warto było poświęcić czas na miesiące treningu. Ostatecznie w 43 osobowej stawce startujących uplasowałem się na 37 miejscu. Czas organizatorzy podają z dokładnością do minuty: 14 godzin i 58 minut. A więc 1 godzina i 2 minuty poniżej limitu. Za mną około 0,5 godziny przybiega jeszcze jeden zawodnik. Okazuje się, że ostatni. Zdążył przed 23.00. 5 zawodników nie ukończyło zawodów. Forma dobra – mogę jeszcze chodzić o własnych siłach. Przebieram się i z dumą popatruję na rower. Nie zawiódł w najmniejszym stopniu. Następnego dnia dowiedziałem się, że wiele osób miało ze znacznie lepszym sprzętem różne problemy. Jeden z uczestników aż trzykrotnie zmieniał dętki w przebijanych kolejno oponach. Sukces ogromny. Dzwonimy z młodszą córką, którą zabrałem na zawody, do najbliższych. Jest OK: i sukces, i zdrowie.

Krótka rozmowa z organizatorami, podziękowania, umawiamy się za rok. A potem do hotelu na zasłużony odpoczynek. I tylko nie pamiętałem rano, czy tytuł IRON MAN-A mi się przyśnił, czy jest realny.

Zapaleńcom pływania, jeżdżenia na rowerze i biegania polecam tę próbę sił. Na pewno trzeba poświęcić dużo czasu, aby dobrze się przygotować, ale warto. To prawdziwe zmierzenie się z sobą samym. Porównywanie siebie z innymi czasami wydaje się bez sensu. Zwycięzca tych zawodów ukończył je w czasie 9 godzin i 50 minut. To nawet nie przepaść do mojego wyniku. To kosmos. Ale wszyscy uczestnicy to prawdziwa rodzina sportowa. I dla tej atmosfery warto tu przyjechać.

Robert Lis
***

***

***

***

***

***

środa, 18 lipca 2012

Zaproszenie: Kaliska Setka...

Z koleżeńskiego obowiązku reklamujemy i polecamy
a w imieniu Organizatorów Zapraszamy
– bo o to nas poproszono –

na:

Tour de Calisia

IV Setka Cyklisty

4 sierpnia 2012 r.

Ale najlepiej to zapoznać się z tematem na stronie KTK CYKLISTA

Oto link do opisu tego wydarzenia: kliknij tutaj

***

Pozdrawiam Wszystkich i zapraszam na Pielgrzymkę Rowerową…


Myślę, że Kaliska Setka będzie dobrym treningiem…

sobota, 14 lipca 2012

po rajdzie... i po wyprawie... i po urlopie...


Pierwszy tydzień lipca, tak jak od wielu lat, poświęcam na wyprawę rowerową.
Z kolei od trzech lat rozpoczynamy od Rajdu po Ziemi Szczecińskiej.
Tak było i w tym roku.
KLUB 88 oczywiście nas zaprosił.
 Było nas 7 osób. Byliśmy, widzielismy i Pozdrawiamy!
Dziękujemy za wspaniałą organizację !!!
 A kto nie był to ma szansę pewnie w przyszłym roku z nami pojechać.
 Z kolei po rajdzie, pociągiem dojechaliśmy do Krzyża
 i stamtąd już na rowerach
na Pojezierze Sierakowsko-Międzychodzkie.
 W sumie kilometrów było niewiele - około 200,
ale atmosfera nad jeziorami, świeże powietrze, widoki,
 to to czego mnie np. ciągle brakuje.
Ale polecam innym,
gdy znajdzie sie jakakolwiek okazja to po prostu jedźcie...

***
Podziękowanie dla Organizatorów !!!

Medal za udział w konkursie: Rzut dętka rowerową...

fotka z "oryginalnym" Szkotem...

wspomnienie: Majdaniec, Sobczyk, Niemen...

jak długo będziemy mogli jeszcze takie widoki oglądać?

nasz towarzysz nad j. Chrzypskim...


kiełbaski też były...

a to nasz obóz w okolicach Miedzychodu...

czwartek, 28 czerwca 2012

Temat na dziś !!!

Polecam
lekturę na wakacje...

o bł. Alberto Marvellim...
Patronie naszej Grupy Rowerowej...
i autorstwa naszego kolegi... rowerzysty...
książkę można zamówić w: KSIEGARNIA ŚW. WOJCIECHA
oraz
informacje o Pielgrzymce Rowerowej 11-15 sierpnia... kliknij tutaj...

piątek, 25 maja 2012

Zaproszenia na 3 RAJDY !!!

Tym razem 3 zaproszenia na rajdy rowerowe.
 Który wybierasz?


1 – ODDZIAŁ ZAKŁADOWY PTTK przy PKN ORLEN S.A. W PŁOCKU na XLIV ZLOT po MAZOWSZU PŁOCKIM
Murzynowo, 15 – 17 czerwiec 2012 roku
Szczegółowe informacje, regulamin i kartę zgłoszeniową można uzyskać pod adresem mailowym: beneq5-55@o2.pl



2 – Klub Turystyki Rowerowej SIGMA z Poznania zaprasza „Wielkopolski Zlot Turystów Kolarzy
w Nadgoplańskim Parku Tysiąclecia”
w terminie 21-24.06.2012 r.
Szczegóły na stronie internetowej http://www.ktrsigma.com.pl/

3 - PTTK Regionalny Oddział Szczeciński
im. St. Kaczmarka w Szczecinie
 na XVI OGÓLNOPOLSKI ROWEROWY
ZLOT ROCZNICOWY SZCZECIŃSKIEGO
TURYSTYCZNEGO KLUBU KOLARSKIEGO „88”
Szczecin, 29 czerwca – 1 lipca 2012r.

Osobiście byliśmy już kilka razy na rajdzie
w Szczecinie. Wybieramy się tam w tym roku również z grupą osób z Pleszewa. Mamy już regulamin i kartę zgłoszeniową. W miarę szybko proszę podjąć decyzję, ponieważ
Organizatorzy prosili o zgłoszenia do końca maja.

Od siebie jeszcze dodam, że dlatego wybraliśmy ten rajd, ponieważ w drodze powrotnej jedziemy „gdzieś w Polskę”. W tym roku mamy zamiar pojeździć po Pojezierzu Sierakowsko-Międzychodzkim. No i tam pobiwakować w różnym miejscach. Plan szczegółowy opracuję
w najbliższym czasie. Oczywiście zapraszamy chętnych, których nie zraża ta forma wypoczynku.

Szczegóły podam następnym razem…


Nic nie napisałem o rajdzie „Święta Prosny”. I dobrze, bo nie warto. Moim zdaniem gdzieś po drodze zagubiła się idea rajdu, z całkiem innych względów, których nie przewidzieliśmy. Nie chcę o tym mówić, ale w przyszłym roku nie dam się nabrać na jakieś wspólne imprezy z wątpliwym poziomem organizacyjnym. To tyle w temacie minusów. Był i pozytyw. Jadłem jedną z lepszych grochówek, przygotowanych bodajże przez panie ze szkoły w Gizałkach. I za to tym Paniom bardzo dziękuję!!!

niedziela, 15 kwietnia 2012

Zapraszamy na "ŚWIĘTO PROSNY" !!!

Myślę, że odetchnęliśmy już po Świętach.
Dziękuję tym samym Wszystkim za Życzenia !!!
za te mail-owe i sms-owe. Były bardzo miłe.

Ale sezon już się zaczyna.
W sumie łagodna zima nie pozwoliła zapomnieć o rowerze.

Tak więc zaczynamy !!!

Zapraszam Wszystkich chętnych rowerzystów na: Rajd „Święto Prosny”.
Odbędzie się w niedzielę 29 kwietnia.
 Organizatorem jest Starostwo Powiatowe, Wójt Gminy Gizałki, oraz Pleszewski LOK. A my przy LOK-u jako Klub Rowerowy „TRAMPING” im. Kazimierza Nowaka.

W rajdzie tym uczestniczą ponadto wędkarze, kajakarze, koniarze i motocykliści, chociaż ci ostatni niechętni jakoś, co zyskało moja aprobatę, ponieważ spaliny niezbyt chętnie bym na tym rajdzie widział.

Kajakarze popłyną na odcinku Chocz – Gizałki.

A rowerzyści?
Proponuje wyjazd z pleszewskiego rynku o godz. 10.00.
Pojedziemy do Bogusławia, nad Prosną, w miejsce gdzie rozpoczynają się spływy kajakowe. Dalej do Jankowa, i jak gdyby wzdłuż Prosny, przez Brudzewek, Chocz, Niniew, Rudę Wieczyńską, do Gizałek. Tam o godzinie 14.00 rozpocznie się powitanie wszystkich uczestników.
 Trasa około 40 km, i do tego powrót z Gizałek, czyli w sumie 65 km.

Oczywiście wszyscy inni chętni mogą jechać z dowolnego miejsca.
Wystarczy tylko zaplanować czas, aby na mecie w Gizałkach być na godzinę 14.00.

Będą konkursy z nagrodami, grochówka i kiełbaski… przynajmniej zawsze były, a może Wójt Gizałek jeszcze jakieś niespodzianki przygotuje?

Podsumowując:

29 kwietnia w niedzielę Rajd „ŚWIĘTO PROSNY”

Na dole można zobaczyć ubiegłoroczny plakat i pamiątkowe zdjęcie...

Do zobaczenia na Rajdzie!!!
Pozdrawiam Wszystkich Rowerzystów!!!

P.S.
Dostałem zaproszenie od Szczecińskiego Klubu Rowerowego 88, na tradycyjny rajd po Ziemi Szczecińskiej. Proszę zarezerwować sobie termin: 29 VI – 1 VII…
Szczegóły podam przy następnym wpisie…



piątek, 6 kwietnia 2012

WIELKANOC 2012…

Niech czas dni, które właśnie przeżywamy,
rozbudzi w nas wszystko to co najlepsze…
Da nam otuchy w zmaganiu się z codziennością…
Nadzieję na dobre przyszłe dni…
Niech nam starczy sił do każdego wyzwania…
Bo wszystko co złe pokonali lepsi od nas…
Dorównajmy Tym, których natchnął
Ten którego nazywają dziś Zwycięzcą !!!
Tego życzę Wszystkim odwiedzającym ten BLOG…